Sala Tortur

Duża i zarazem okropna sala, tutaj torturują swoich więżniów. Jest tutaj pełno przeróżnym narzędzi i trucizn.

Ciągnąc lwicę dotarła tutaj. Przymocowała ją do ściany, była teraz bezbronna. Zaśmiała się kpiąco i usiadła metr od niej. Patrzyła na nią jak jakaś głupia. Ale czekała na jej reakcje.

"Jej wzrok mówi sam za siebie" rzekła w myśli wiedząc już, że ta nie ma wysokiego ilorazu inteligencji. Od razu to widać. I ona ma zająć jej miejsce ?

-Twoje miejsce zajęłam bo jesteś zdrajczynią. Minty nie lubi gdy ktoś się wywyższa... A w tym przypadku taka jesteś. Powiem ci tyle... Jesteś starą dupą.Powiedziała żeby sobie nie myślała że ona powinna być przywódczynią. Wzięła wielki tasak z półki, podeszła do lwicy i charła jej znak. Znak zlej ziemi, znak był na głowie. Rysnęła jej szyję powodując krwawienie, następnie przecieła jej 2 łapy przednie, aż do kości. Bólu uniknąć się nie dało, nawet dla najbradziej wytrzymałych.

Syknęła tylko czując ból.
- Myślisz, że ty jesteś lepsza ? Wiesz co ? Cieszę się, że dołączyłam do Diamentowych. Oni przynajmniej mają mózg w głowię, a nie kartofla - powiedziała. A co ją obchodzi, że zasrany przywódca nie lubi jak się ktoś wywyższa ? Jej charakter to jej charakter i nie da się go zmienić.

Wzięla ostry nóż i wbiła go z całej siły w brzuch lwicy. Owszem przeciurawiła go. Noż był ciągle w jej bruzchu a ona jeszcze przejechała nim trochę do góry, uszkodziła jej brzuch bardzo poważnie.-Kartoflem to jesteś ty.- Warknęła wbijając nóż w jej pysk.

W tym momencie wszedł tutaj Minty-CO TU SIĘ DZIEJE ?-Krzyknał podbiegając do lwic. -Widzę że Zira coś mówiła że ją tak urządziłaś. -Wyciągnął nóż z jej brzucha. Posypał jej jakimś prochem który strasznie palił, szczypał i odrobine śmierdział-Spokój tu ma być.-Mimo to że Zira ma taki charakter on ją lubi, może nie kocha ale nie ma nic do niej. Warknął na Hanari.-Nie umrzesz.Powiedział.

- Przynajmniej nie jestem burakiem - odrzekła, lecz po jej słowach wpadł do sali lew. Czuła okropny ból w okolicach brzucha i pyska. Jeszcze potem nastąpiło pieczenie, szczypanie. Przymrużonymi oczami patrzyła na dwójkę.

Ból ustąpił. Popatrzył na Hanari warcząc.-O nie, nie może tak być... ...
Wytłumaczcie mi to, najpierw niech swoją wersje powie Hanari później Zira...-Dodał patrząc na przywódczyni.

-Weszłam do lochów wyciagnęłam ją i zabrałam do sali. Tam zaczęła mnie wyzywać od kartofli. Potem dodała że woli być u diamentowych. Wkurzyłam się bo ty chciałeś ją jako przywódczynię a ona, zdradza stado. Wbiłam więc nóż w jej brzuch i w pysk. W brzuch odruchowo a w pysk aby tak nie gadała.-Odpowiedziała i spojrzała na lwicę. Warknęła na nią pokazując swoje białe długie i ostre zębiska.

Przysłuchiwał się odpowiedzi... Zmartwiło go trochę...-Zira, opowiedż swą wersje.

- Najpierw ona weszła do lochów i wyciągnęła mnie do lochów. Zaczęła mi robić wykład o tym, że zdradziłam stado i wyzwała mnie od starej dupy. Ja nie byłam dłużna i odpowiedziałam na zaczepkę. Potem wbiła mi nóż w buch i w pysk - opowiedziała cała historię, nie pomijając niczego, co niezbędne. Opowiadała to do tej chwili, kiedy zjawił się ten lew. Odwarknęła jej, niech sobie nie myśli.

-Hm, a co dokładnie powiedziałaś?-Zapytał patrzac jej w oczy.

- Że niektórzy - tu spojrzała na przywódczynie - ze stada złej ziemi mają kartofla zamiast mózgu - odpowiedziała i znów spojrzała na lwa. Jej spojrzenie mówiło, że nie kłamała, nawet jeśliby dobrze tę sztukę rozwinęła.

//zw - nie torturować !//

-Musisz sobie zapamiętać... Członkowie złej ziemi nie przyjmują tego, tzn... Oberg..-Powiedział.
-Hanari.--Tutaj popatrzył na przywódczyni.-Odejdż z tąd, pamiętaj, będziesz przywódczynią tymczasowo, nie na zawsze, do póki nie znajdę jej możesz rządzić stadem.-Dodał i łapą walnął w ziemię na znak aby się wyniosła.

Warknęła tylko na tutejszych i wybyła.

Patrzyła znów za odchodzącą lwicą i przeniosła wzrok na lwa. Nawet ruszyć się nie mogła, bo ta ją do ściany przykuła. Nastała cisza.

Odwiązał ją z łańcuchów, lecz przedtym dobrze zamknął drzwi aby nie uciekła.

Rozluźniła sobie nadgarstki i popatrzyła na lwa.
- I co teraz zamierzasz ? - spytała się go i usiadła. W końcu byli sami w sali tortur.

Nic-nie miał pojęcia że będzie musiał wypowiadać to długie zdanie... A może wyraz ? Tak czy tak podszedł do drzwi, usiadł przed nimi patrząc w dół.

- Czyli siedzę tutaj z tobą aż się zdecydujesz mnie uwolnić, tak ? - spytała dla pewności i po chwili położyła się na podłodze i rozejrzała się wzrokiem. Skrzyżowała łapy i położyła na nich głowę. Machnęła ogonem.

-Watpie że wrócisz od razu na powierchnie, tzn... Na tereny swego stada... Będziesz pewnie jeszcze torturowana i będziesz siedzieć w lochach, no jeszcze może cie zabiją ale to już nie moja sprawa.-Powiedział dalej trzymając głowę w dole.

- Prędzej czy później i tak mnie śmierć dopadnie - stwierdziła i zamknęła oczy. Nadstawiła uszu i nie traciła czujności. No cóż, jest na terenach, które zdradziła. Często tęskni za spalonymi ziemiami, za złymi lwicami, które prowadziła do zwycięstwa. A i tak przegrała zdradzona.

Westchnął i padł na ziemię... Ziemia była zimna... O to mu chodizło...

No fakt, ziemia zimna była. Przez skórę Ziry zaczęły przechodzić dreszcze. Ech, gdyby tak byłoby trochę cieplej...