lochy

Lochy, okrótne miejsce, dużo klatek i narzędzi do torturowania, są to jakby bardziej podziemia więc oknem uciec się nie da ale powietrze jednak tutaj dociera.

Wszedł tutaj wrzucił ją do klatki i ją zamknął *Zamknięta*
Zira powinna się już przebudzić, a mimo to że się jeszcze nie przebudziła musiała to usłyszeć.
-Może w lochach zmądrzejesz będziesz tu tylko na chwile... A może dni... - Zaśmiał się.-Zobaczymy jeszcze-Dodał.

Przebudziła się i pomasowała sobie tył głowy.
- Sama umiem chodzić - warknęła w jego stronę. Podparła łapą głowę, a drugą naśladując jego usta, które się chyba nigdy nie zamykały. O Boże, czemuś tak pokarał to stado ?

-Wiem to, posiedzisz sobie tutaj krótko chyba że nie zmądrzejesz.-Powiedział i wyszedł. Nie wyszedł całkiem z lochów lecz tylko za drzwi.
-Może jeszcze Sala tortur cie spotka.-Zaśmiał się i wybył z lochów.





z.t

Ziewnęła przeraźliwie i wstała. Pchnęła drzwi klatki, a ona, tada, otworzyły się. Już dawno minął jej termin wyjścia, więc może se iść. Żaden smark nie będzie jej rozkazywał. Jak nie chce jej w swoim stadzie - dobra, przyłączy się do innego. Byle nie do lwiej ziemi, blee.

Wszedł do lochów. Wrzucił lwicę do pierwszej lepszej. *Zamknięta* Warknał na nią i rzucił w nią 3 sztubletami, jeden trafił w grzbiet, drugi w udo, a trzeci lekko pocharował ogon lwicy.
Zaśmiał się żałośnie, nie wypuści ją tak łatwo...

- Mógłbyś chociaż trochę delikatniej obchodzić się z osobą starszą - powiedziała i przeciągnęła się. Stare kości dają jej popalić, nie jest już tak silna jak wcześniej. Nie jest już młoda, ale taka stara też jeszcze nie.

Otworzył trochę drzwi i wszedł do klatki. Zamknął za sobą kraty. Wyciągnął szybko wszystkie 3 sztyblety. Wyrzucił je gdzieś za kraty...
Okrążał lwicę, obserwował ją dokładnie. Zastanawiał się.

Wstała do siadu i podążała wzrokiem za samcem. Był on silniejszy, mógł jej coś zrobić. Głowę Ziry przeszywały myśli pytające o to, co on zamierza.

W wejściu pojawiła się czarna lwica. Tak to Hanari. Zaśmiała się i podeszła do więźnia...-Kogo my tu mamy...-Powiedziała zastanawiając się.- Huh Zdrajca... Diamentowa Rzeka... Jeszcze czuć od ciebie złą ziemię, ale na szczęście tylko trochę.- Dodała badając uważnie lwicę. -Nie jesteś zbyt silna...-
Spojrzała na samca-O witam drogi przywódco, niestety byłam zajęta badaniem więźnia.-

-Nie bój się, che porozmawiać. Ale to ty będziesz odpowiadać i pytać-Dalej okrążał lwicę lecz gdy usłyszał głos przywódczyni spojrzał na nią.-Zdrajczynią owszem jest... Ale pozwól zostawić nas samych. Chcę z nią porozmawiać.-Spojrzał spod byka na przywódczynię i podszedł do krat.-Nie jest zbyt silna, ma swoje lata ale wiele nas łączy i wiele przeżyła...-Dodał.

Nic nie odpowiedziała na zaczepki świeżo upieczonej przywódczyni stada. Przymrużyła lekko ślepia patrząc to na czarnego lwa to na czarną lwicę.

-Przywódczyni wyjdź JUŻ-To,,już" chyba potrzebne nie było, ale powiedział to jako rozkaz a nie...
Ona przecież powinna to wykonać... on też może ją uwięzić w lochach chociaż może nie uwięzić ale może poważnie zranić.

Wyszła bez słowa.

"Jak nisko można upaść, żeby przywódczyni wyszła z czyjegoś rozkazu ?" spytała się w myślach patrząc za odchodzącą. Gdy tylko zniknęła jej z oczu przeniosła wzrok czerwonych tęczówek na samca.

-Opowiedz...:
Dlaczego dołączyłaś wcześniej do stada złej ziemi ?
Dlaczego odeszłaś i tym samym zdradziłaś stado ?
Jak myślisz dlaczego siedzisz w lochach kiedyś twego stada ?
Możesz jeszcze coś opowiedzieć... Nie wiem co...- Zapytał. Usiadł na przeciwko niej.-Zadaj mi jakieś pytania...Dodał.

- Miałam tam wszystkich swoich krewnych, a potem jeszcze dołączył tam Skaza.
Nie mam już tutaj nikogo, nic mnie tam nie trzymało.
Bo mnie tu przyprowadziłeś, proste - odpowiadała na wszystkie pytania po kolei. A teraz nadszedł czas na jej pytania. Zastanowiła się trochę.
- Czemu mnie tu przyprowadziłeś ?
Co zamierzasz zrobić z posadą przywódcy ? - zadała pytania. Niezbyt oryginalne, lecz jakieś były.

Przysłuchiwał się uważnie... Na jedną odpowiedzią się zastanowił... Nie o to mu chodziło... Oj ciężko będzie ciężko..
-pomyśl.
Z posadą przywódcy ? Skaza raczej nie wpadnie więc na niej będę póki co, a z posadą przywódczyni nie wiem... Narazie tak zostanie, do ciebie nie mam przekonania, po za tym zdradziłaś stado i możesz mieć jakiś plan z diamentowymi przeciwko złej ziemi.
-

- Diamentowi się w wojnę nie mieszają. Są wolnymi duchami i żadne stado nie mówi im, co mają robić. Nie zamierzają zakładać z nikim sojuszu, chyba że to konieczne. Pomagają sobie nawzajem i to bardzo znikome, żeby zaatakowali z własnej woli któreś ze stad - odpowiedziała. Była to cała prawda o diamentowych, są niegroźni jeśli ich się nie zaczepia.

-Widzę że wiele o nich wiesz... To już utrudnia ukoronowanie cię. Przywódczynią złej ziemi chyba nie zostaniesz... Mimo to że wiesz wiele o diamentowych i to pomoże ich zniszczyć, możesz mieć z nimi jakiś spisek... Nie mówie że masz, ale możesz mieć... Zdradziłaś stado... Można powiedzieć że bronisz diamentowych... Oj źle oj źle... Nie jesteś taka jak kiedyś... Podła... Pamiętaj ...że ...mogę ...cię zabić...-Warknął w jej stronie. Był wyraźnie zły na Zirę...

- To czemu jeszcze tego nie zrobiłeś ? Jestem już starszą osobą, nie jestem tak silna jak kiedyś. I do tego siedzę w lochach - spytała go tajemniczym tonem i przeszła na drugi koniec klatki patrząc na lwa. Mógł ją zabić od razu kiedy tu przyszli, a jednak tego nie zrobił.
- Nie angażuje się w ich sprawy wewnętrzne, lecz co nieco wiem o diamentowych - dodała.

-Jedno spotkanie z przywódczynią diamentowych i już tyle wiesz ? dziwne...-Podszedł do niej i warknał walnął ją łapą powalając ją.-Zabijać cie póki co nie będę, ale sama się o to prosisz... Na tortury pójdziesz za niedługo, chociaż kto wie.-Dodał spglądając jeszcze na nią. Wyszedł z klatki zamykając przy tym drzwiczki na klucz. -Uważaj na słowa jakie wypowiadasz przy mnie.-

- Wielka siła i wielka inteligencja nie idą w parze, więc ja wolę być słaba, lecz za to mądra - powiedziałam ni to do siebie ni to do lwa wstając i otrzepując się z ziemi.
- Dlatego właśnie wcześniej zbierałam informacje o najnowszym stadzie. Wolałam wiedzieć z kim mam do czynienia - odpowiedziała i zaczęła lizać prawą przednią łapę. Po kilku minutach przestała i spojrzała na lwa za kratami.

Prychnął na nią i wybył.


zt

Weszła tutaj tuż za Mintym, może się z nim mineła ? Może. Podeszła do krat z lwicą. Rzuciła w nią sztybletem, trafił w łeb. Zarzuciła łańcuchy aby się nie wyrwała i wyciągnęła ją z klatki. Zarzuciła jeszcze jeden łańcuch. Zaczęła ją ciągnąć.



wyszła z lwicą.